Większość ludzi przestrzega w sklepach pewnych pisanych i niepisanych norm oraz zasad. Niestety zdarzają się przypadki, kiedy konsumenci zapominają o dobrych manierach.
Klient nie zawsze ma rację, a już na pewno nie taki, który oszukuje, awanturuje się i zjada produkty, za które nie zapłacił. Lista karygodnych zachowań konsumentów jest naprawdę długa. Niektóre zachowania wykraczają poza normy zdrowego rozsądku, inne są oburzające, a jeszcze inne po prostu irytujące. Oto najgorsze z najgorszych.
Zjadanie produktów przed opłaceniem nie jest tak rzadkie, jak mogłoby się wydawać. Najczęściej klienci „częstują się” wypiekami, owocami, warzywami, cukierkami i bakaliami na wagę, a w skrajnych przypadkach nawet kapustą kiszoną czy ogórkami. Zwykle takie osoby tłumaczą się tym, że przecież muszą spróbować tego, co kupują. Brak opakowania jest dla nich zaproszeniem do darmowej degustacji.
Jednak dużo gorsi są klienci, których nie powstrzymuje nawet szczelnie zamknięte opakowanie. Zjadają głównie słodycze i słone przekąski, ale zdarza się także, że sięgają po wędliny, sery czy jogurty i oczywiście napoje. Na takie zachowanie można przymknąć jeszcze oko, gdy klient donosi do kasy puste opakowanie i jest gotowy zapłacić za skonsumowany produkt. Niestety bardzo wiele osób porzuca „dowody zbrodni” w przypadkowych alejkach.
To normalne, że czasem trzeba zabrać na zakupy dzieciaki. Dla sklepów nie jest to problem, tak długo, jak maluchy zachowują się grzecznie i są pod opieką rodziców. Jednak niektórzy klienci prawdopodobnie myślą, że sklep to inna forma placu zabaw. Pozwalają swoim dzieciom bawić się zabawkami, niszczyć produkty na sklepowych półkach, biegać bez opieki i nadzoru, a czasami nawet zostawiają je pod opieką obsługi.
Maluch zgłodniał? Nic nie szkodzi. Wystarczy dać mu bułeczkę z działu z pieczywem i nieopłacony soczek w kartoniku. Dziecko uszkodziło jakiś produkt z koszyka? Weźmy zamiennik, a ten zniszczony ukryjmy między innymi towarami. Niestety, gdy dojdzie do jakiegoś nieszczęścia lub gdy obsługa zwróci takim rodzicom uwagę, najczęściej mają jeszcze pretensje i potrafią się awanturować.
Cena na opakowaniu mówi jedno, a na kasie drugie. Klient natychmiast czuje się oszukany i najczęściej reaguje agresją, której obiektem staje się kasjer. Wyzwiska i groźby w takich sytuacjach to praktycznie norma, a przecież zwykle sprawa dotyczy kilku groszy. Podobnie jak w przypadku zniżek – klient źle zrozumiał zasady akcji promocyjnej i jest zaskoczony, że rabat nie obejmuje produktów, które wybrał, albo potrzebna jest do tego karta stałego klienta. Zamiast przyznać się do winy i pomyłki, wykłóca się i daje upust swojej złości w najgorszych słowach.
Zdarzają się klienci, którzy już od progu szukają powodu do awantury. Potrafią niewielką sprawę rozdmuchać do rozmiarów ogólnokrajowej afery tylko po to, by zyskać jakieś zniżki lub po prostu się wyżyć. Produkt po dacie ważności, uszkodzone opakowanie, brak woreczków foliowych do ważenia owoców, źle nabita cena na paragonie, a nawet długi czas oczekiwania w kolejce – wszystko to może się stać powodem do wszczęcia awantury. Nawet w przypadku, gdy taki klient zdecydowanie nie ma racji, nie pozwoli sobie tego wytłumaczyć. Prędzej zażąda rozmowy z kierownikiem, a jeśli w ten sposób nic nie wskóra, to najpewniej bez skrupułów da upust złości w sieci, oczerniając obsługę sklepu.
Bardzo wiele osób zachowuje się w sklepach jak u siebie. Traktowanie obsługi jak służby i bez szacunku jest na porządku dziennym. Najmniejszy problem, gdy klient po prostu jest burkliwy. W skrajnych przypadkach obsługa jest obrażana i obrzucana wyzwiskami, ekspedientki muszą wysłuchać niewybrednych i dwuznacznych żartów na swój temat, a ekspedienci dosłownie szarpać się z kłopotliwym klientem.
Wymienione zachowania to jedynie wierzchołek góry lodowej, ale patrząc na nie, można z całym przekonaniem stwierdzić, że praca w sklepie jest ciężka nie tylko pod względem fizycznym, ale też psychicznym. Sprzedawcy muszą mieć nerwy ze stali i anielską cierpliwość, by radzić sobie z klientami z piekła rodem. Dlatego nie zachowujmy się w ten sposób, gdy następnym razem będziemy na zakupach i reagujmy, gdy jesteśmy świadkami takich sytuacji.
Zdj. główne: Karsten Winegeart/unsplash.com