W ostatnich latach wiele osób zdecydowało się na założenie fotowoltaiki. To z jednej strony ekologiczne, a z drugiej opłacalne rozwiązanie – nic więc dziwnego, że szybko zyskało na popularności. Kusiły również liczne dopłaty czy dotacje państwowe oraz możliwość zarobku na nadwyżkach wyprodukowanego prądu. Teraz jednak wszystko ma ulec zmianie.
Zmianom ulegnie przede wszystkim system rozliczania nadwyżek prądu. Aktualnie taka nadwyżka jest oddawana do sieci, jednak jej „producent”, czyli właściciel gospodarstwa domowego, może bezpłatnie odebrać do 80% wyprodukowanej przez siebie energii wtedy, gdy panele produkują jej niewystarczająco (np. w miesiącach jesiennych i zimowych). Taki układ nie był jednak korzystny dla sprzedawców prądu, którzy byli obciążeni kosztami przesyłu nadprogramowej energii do sieci.
Minister klimatu i środowiska @KurtykaMichal: Nowe perspektywy rozwoju rynków energii wymagają gruntownych zmian w #Prawoenergetyczne. Oddany dziś do konsultacji projekt ustawy, to propozycja zdecydowanych i bardzo korzystnych działań legislacyjnych w tym obszarze. pic.twitter.com/5jjJlr219c
— Ministerstwo Klimatu i Środowiska (@MKiS_GOV_PL) June 2, 2021
Przy kupnie paneli, które wejdą na rynek już w przyszłym roku, nadwyżki będą sprzedawane firmom handlującym prądem – jest to ważne w kontekście dostosowania się do przepisów unijnych. Stawka za taką energię ma być równa minimum średniej stawce sprzedaży prądu w ciągu ostatnich 3 miesięcy (aktualnie jest to 256,22 zł/MWh). Problem pojawi się jednak wtedy, gdy właścicielowi paneli nie wystarczy wyprodukowanej energii – wówczas będzie on musiał zakupić ją samodzielnie po cenie rynkowej, która nie będzie dla niego zbyt atrakcyjna (biorąc pod uwagę stawkę, za jaką będzie sprzedawał swoje nadwyżki). Krótko mówiąc: sprzeda taniej, kupi drożej.
Nowy system obowiązywać będzie od 1 stycznia przyszłego roku. Jak w praktyce wpłynie na chęć inwestowania w fotowoltaikę, pokaże czas.