Butelkomaty na Litwie działają od 2016 r. W przeciągu 5 miesięcy Litwini oddali do butelkomatów aż 130 mln opakowań, co przekroczyło szacunki aż o połowę. Litwini segregują obecnie aż 92% butelek po napojach, a za każdą otrzymują 10 centów. Rozwiązanie to ma pomóc w realizacji celów dyrektywy odpadowej nałożonej przez Unię Europejską.
Polska musi wprowadzić takie rozwiązania, aby wywiązać się z założeń dyrektywy odpadowej. Do 2035 roku musimy poddać recyklingowi 65% odpadów.
Do 2020 r. nasz kraj był zobowiązany do osiągnięcia 50% poziomu recyklingu, jednak jak nietrudno się domyślić, Polska nie zrealizowała tych postanowień. Wedle szacunków Inspekcji Ochrony Środowiska mogły one wynieść w skali całego kraju ok. 900 mln zł. Polsce udało się uniknąć kary, gdyż zostały wprowadzone nowe przepisy dotyczące obliczeń. Gminy za 2020 r. będą obliczały poziom recyklingu w odniesieniu do czterech frakcji odpadów (papieru, metali, tworzyw sztucznych i szkła), a nie wszystkich wytworzonych, dzięki czemu będą mogły wykazać wyższy poziom ich zagospodarowania.
Dyrektywa odpadowa zakłada jeszcze bardziej rygorystyczne wymogi wobec recyklingu butelek PET. Do 2025 roku nasz kraj jest zobowiązany do poddania recyklingowi 77%, a w 2030 r. – co najmniej 90% tego typu opakowań. Obecnie szacuje się, że wskaźnik recyklingu butelek PET w Polsce wynosi od 30-40%.
System litewski funkcjonuje bardzo sprawnie m.in. ze względu na powszechną dostępność do butelkomatów. Maszyny stoją praktycznie pod każdym większym sklepem, a widok kolejek do nich jest codziennością. Zasada funkcjonowania systemu jest banalna. Wszystkie butelki, czy to PET, szklane, czy puszki, które zawierają widoczny kod kreskowy, można oddać do automatu. Cena depozytu jest ukryta w cenie napoju – jeśli chcemy odzyskać depozyt, który wynosi 10 centów, musimy udać się do maszyny.
Za całym przedsięwzięciem stoi podmiot państwowy, a nie sieć sklepów. Producent, wprowadzając swój produkt do sprzedaży musi zapłacić kwotę depozytu i opłatę administracyjną do administratora systemu. Kiedy klient odda butelkę do automatu, otrzymuje 10 centów od sklepu. Sklep zaś zwraca się do administratora i sprzedaje mu butelki, otrzymując w ten sposób pieniądze, które na samym początku administrator uzyskał od producenta.
Obecnie system kaucyjny funkcjonuje w 10 krajach europejskich – w każdym trochę inaczej, ale jest kilka wspólnych mianowników. Jednym z nich jest system rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Zaprojektowanie takiego systemu jest oczywiście kwestią indywidualną dla każdego kraju. W 3-milionowej Litwie system różni się od tego, który funkcjonuje w 83-milionowych Niemcach.
Chodzi to, aby to producent współdzielił koszty selekcji, recyklingu i utylizacji odpadów, które powstały z jego produktu. Nowe przepisy powinny też zachęcać producentów, aby już na etapie produkcji dążyli do tego, by odpadów było mniej oraz aby dało się je naprawić i przetworzyć.
Nowy system rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) musi zacząć działać od 2023 roku. Wedle prawa udział producentów w kosztach zarządzania odpadami z produktów powinien wynosić co najmniej 80%.
Na razie wprowadzający opakowania na rynek ponoszą niewielką opłatę, która nie pokrywa kosztów zagospodarowania powstałych z opakowań odpadów. Co za tym idzie – główne koszty zagospodarowania ponoszą bezpośrednio konsumenci oraz gminy, które zobowiązane są do realizacji celów związanych z uzyskaniem określonego poziomu recyklingu narzuconego przez Unię Europejską.
Już w 2017 r. na zlecenie Ministerstwa Środowiska powstał raport ekspercki ,,Analiza możliwości wprowadzenia systemu kaucyjnego dla opakowań’’. Wedle raportu, w odpadach surowcowych odbieranych z gospodarstw domowych blisko 85% stanowią odpady opakowaniowe, stąd rozważania dotyczące obowiązkowego systemu kaucyjnego wydają się zasadne. Szacuje się, że polski system zagospodarowywania wszystkich odpadów (transport, recykling, odzysk) wart jest obecnie ok. 70 mln zł. Wprowadzenie systemu kaucyjnego, w zależności od wariantu, kosztowałoby nasz kraj w perspektywie 5 lat od 19 do 24 mld zł.
Fakt, że na Litwie aż 90% butelek trafia do recyklingu, jest niebywałym sukcesem, choć Litwini śmiało przyznają się, że motorem do ich ekologicznych działań są często przesłanki finansowe, tak naprawdę nie ma to znaczenia. Z pewnością ta sama kwestia zmotywowałaby Polaków, zamiast plakatów ‘’ Jak segregować śmieci’’ na tablicach korkowych klatek mieszkaniowych, czy urzędów marszałkowskich.