Obie aplikacje mają jedną misję: walkę z marnowaniem żywności. Która z nich lepiej się sprawdza? Z której lepiej korzystać?
Too Good To Go oraz Foodsi to nazwy aplikacji na telefon, poprzez które zamówimy jedzenie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież takich aplikacji jest na rynku jeszcze co najmniej kilka. Jednak te dwie pomagają rozwiązać ważny społeczny problem: marnowanie żywności. Zamawiane jedzenie jest niespodzianką – świetnym posiłkiem uratowanym przed wyrzuceniem do śmietnika. Jak sprawdza się ten pomysł w praktyce?
Foodsi jest apką stworzoną przez Polaków. Mechanizm działania jest prosty. Po pobraniu aplikacji na telefon pojawia się nam lista dostępnych lokali: restauracji, piekarni oraz sklepów, które uczestniczą w akcji niemarnowania. Wybieramy to, co nas interesuje i na wskazaną godzinę jedziemy po odbiór zamówienia.
Pozwala to uszanować trud pracy włożony w przygotowanie posiłków, których nie udało się sprzedać. Jedzenie się nie marnuje, nie jest wyrzucane, a my mamy szansę kupić posiłek za połowę ceny.
Too Good To Go jest aplikacją wymyśloną przez Duńczyków. Mechanizm jej działania jest dokładnie taki sam, jak w przypadku polskiej propozycji. Idea, która jej przyświeca, też jest oparta o chęć walki z marnotrawstwem żywności. TGTG wystartowało w Danii w 2005 roku. Obecnie działa w 12 krajach na świecie, także w Polsce, jednak póki co aplikacja działa tylko w Warszawie i większych miastach.
Nie tylko idea i sposób działania obu marek jest podobny. W obu przypadkach pobranie aplikacji i rejestracja są proste i klarowne. Aplikacje różnią się oczywiście szatą graficzną, kolorystyką i rozmieszczeniem funkcji. Jednak wybór „lepszej opcji” jest wyłącznie subiektywną oceną, uzależnioną właściwie od gustu.
To, co zasadniczo różni obie apki, to dostępna mapa lokali. W TGTG ta kwestia rozwiązana jest zdecydowanie lepiej. Lokale, które mają w tym momencie do zaoferowania posiłek, oznaczone są na czerwono. Te, które nie są w danym momencie dostępne, świecą się na zielono. Pozwala to na szybką orientację, gdzie możemy zjeść w tej chwili.
Foodsi nie ma takiego podziału. Dopiero po kliknięciu w lokal dowiadujemy się, czy możemy coś u nich zamówić.
Too Good To Go wygrywa także pod względem możliwości filtrowania lokali. Wybrać można nie tylko rodzaj lokalu i rodzaj serwowanej kuchni, ale również czas odbioru posiłku. Foodsi wypada w tej konkurencji ubogo. Oferuje tylko 3 filtry: najbliżej, najtaniej i najszybciej.
Ceny posiłków w obu aplikacjach kształtują się na bardzo zbliżonym poziomie. Faktycznie poprzez każdą z nich uda nam się kupić posiłek w atrakcyjnej cenie.
Tego typu aplikację są bez wątpienia potrzebne. Problemem jest jednak mała ilość lokali uczestniczących w projekcie. Być może, wraz z upływem czasu, projekt będzie zyskiwał na popularności. Im więcej różnych lokali włączy się do uczestnictwa, tym lepiej funkcjonować będą obie aplikacje. Dziś to właśnie dostępność lokali i możliwość odbioru posiłków bez konieczności czatowania na okazję jest piętą achillesową projektu.
Ten problem odbija się też na ekologii, o którą w końcu chodzi w całym projekcie. Bardzo rzadko udaje się znaleźć posiłek w najbliższej okolicy miejsca zamieszkania czy pracy. Najczęściej po zamówienie trzeba się udać na drugi koniec miasta. Szkoda, że w przedsięwzięciu nie uczestniczą codzienne lokale z sąsiedztwa. To w nich w dużej mierze marnują się znaczne ilości jedzenia. Z drugiej strony jest to okazja na zjedzenie czegoś z luksusowej, modnej miejscówki, za to w atrakcyjnej cenie.
Miejmy nadzieję, że z biegiem czasu inicjatywa rozszerzy się na całą Polskę i weźmie w niej udział duża ilość lokali gastronomicznych oraz sklepów.
Zdjęcie główne: Maria Lin Kim/unsplash.com